Wstaję z łóżka pełna motywacji. W głowie kłębi się mnóstwo pomysłów na realizację czekających na mnie zadań. Wiem, że poprzedniego dnia nie dałam z siebie tyle, ile powinnam, ale tym razem na pewno będzie inaczej. W końcu nie można odkładać planów w nieskończoność! Pełna pozytywnej energii jem śniadanie, potem włączam komputer i… wpadam w tę samą lawinę, co dzień wcześniej.
Ciągłe sprawdzanie maili, przewijanie aktualności na Facebooku, telefon od mamy, robienie prania, pogaduszki na Messengerze, zmywanie naczyń, przeglądanie ubrań na wyprzedaży w sieciówce, przeczesywanie przepisów z pomysłami na obiad. A potem ogromne wyrzuty sumienia, bo przecież ten dzień miał wyglądać zupełnie inaczej.
Kiedy zaczęłam pracować w domu, bardzo często ulegałam temu schematowi. Co więcej, nawet teraz, gdy zaliczę szalony tydzień, w trakcie którego moja produktywność jest na wysokim poziomie, często pozwalam sobie na kilka luźniejszych dni, które przerażająco łatwo sprawiają, że człowiek wraca do dawnych nawyków. Kiedy tylko orientuję się, że w moim dniu jest więcej sprawiania wrażenia zajętości, niż faktycznej efektywności, wiem, że to pora na kolejną nierówną walkę z rozpraszaczami. Dziś o kilku najpopularniejszych wrogach skupienia.
Media społecznościowe[separator type=”thin”]
Najlepszym rozwiązaniem byłoby tu całkowite odcięcie się od sieci, ale w moim przypadku to praktycznie niemożliwe. Większość zadań, z którymi muszę się zmierzyć w ciągu dnia, wymaga ode mnie bycia online, a to oznacza nieustanne (i niezbyt skuteczne) opieranie się pokusie sprawdzania Facebooka, Instagrama, Twittera i całej reszty portali, które brutalnie zabijają produktywność.
Można sobie obiecywać, że to tylko na chwilę, że ograniczymy się do przeczytania wiadomości, ale niemal zawsze kończy się to zmarnowaniem mnóstwa czasu. Co więcej, często wchodzimy na te strony impulsywnie – działamy jak automat i dopiero po chwili zdajemy sobie sprawę, że to nie tym mieliśmy się zajmować.
Przeglądanie mediów społecznościowych jest potwornie uzależniające. Dostarcza nam – podobnie jak inne używki – natychmiastowego wzmocnienia pozytywnego. Mamy poczucie, że jesteśmy na bieżąco, że orientujemy się w gorących tematach, czujemy się dowartościowani, dlatego ciągle im ulegamy. Uświadomienie sobie tego to pierwszy krok ku lepszej koncentracji, ale walka z nawykami jest bardzo trudna. Poniżej kilka przydatnych narzędzi, które mogą w tym pomóc.
Przydatne narzędzia:
- SelfControl
Moja ulubiona aplikacja na Mac OS X. Przez określony przez nas czas blokuje dostęp do rozpraszających stron, do serwera poczty i do wszystkich innych rzeczy, które dodamy na czarną listę. Co ważne, nie da się w żaden sposób wyłączyć aplikacji przed upływem wybranego czasu, nawet poprzez zrestartowanie komputera, czy usunięcie aplikacji. - LeechBlock
Dodatek do przeglądarki Mozilla Firefox, który blokuje dostęp do wybranych stron internetowych w określonym przez użytkownika czasie. - StayFocusd
Dodatek do przeglądarki Google Chrome. Działanie podobne jak ten powyżej. - RescueTime
Aplikacja, która zbiera informacje o tym, jak wykorzystujemy czas spędzony przy komputerze. Każda nasza aktywność jest monitorowana i przypisywana do określonych kategorii. Mocno otwiera oczy i tym samym pozwala usprawnić pracę.
Odbieranie maili[separator type=”thin”]
Odkąd pamiętam, zawsze buszowałam po sieci z otwartą zakładką z moją skrzynką odbiorczą. Chciałam być na bieżąco i kompletnie nie zdawałam sobie sprawy, jak destrukcyjnie wpływa to na moje skupienie. Dopiero przesiadka na inny system i wyskakujące co chwile powiadomienia o nowych wiadomościach uświadomiły mi, jak duże rozproszenie to za sobą niesie.
Ciągłe odbieranie maili to takie trochę szukanie wymówek, by nie zajmować się tym, czym powinniśmy się zająć. W końcu to niemal pewne, że prędzej czy później któryś z nich oderwie nas od realizacji zadania i skieruje nasze myśli w zupełnie inną stronę.
Dobrym nawykiem jest sprawdzanie maila raz lub dwa razy dziennie, ale doskonale zdaję sobie sprawę, jak abstrakcyjnie to brzmi dla kogoś, kto sprawdza go non stop. Ja od jakiegoś czasu staram się odświeżać skrzynkę odbiorczą dopiero, gdy osiągnę jakiś określony przeze mnie etap realizacji zadania. Mam nadzieję, że z czasem uda mi się robić to coraz rzadziej.
Nagłe olśnienia[separator type=”thin”]
Nazywam tak wszystkie te ważne sprawy i genialne pomysły, które przychodzą do głowy właśnie wtedy, kiedy jesteśmy w trakcie realizacji jakiegoś zadania. Wiecie, to wszystkie te myśli z kategorii: „świat się zawali, jeśli nie uporządkuję dziś szuflady w biurku”, kiedy właśnie uczymy się na egzamin, czy „kończy się termin zapłaty rachunku za prąd, lepiej zrobię to teraz”, kiedy właśnie zaczęliśmy mierzyć się z odkładaną od dawna sprawą.
Nagłe olśnienia potrafią sprawić, że zaczynamy wypełniać zeznanie podatkowe, a 15 minut później orientujemy się, że jesteśmy w trakcie poszukiwań prezentu na urodziny teściowej, bo to przecież nie mogło czekać ani chwili dłużej!
Pierwszym ważnym krokiem jest tu uświadomienie sobie, jak bardzo zwodzi nas umysł, który chce za wszelką cenę uniknąć tego, co wydaje się trudne i nieprzyjemne. Drugi krok to działanie, a tutaj najskuteczniejszą opcją jest… nieustanne notowanie. Zawsze, gdy zabieramy się do pracy lub nauki, musimy mieć przy sobie kartkę papieru, notes albo elektroniczny notatnik. Kiedy w trakcie przyjdzie nam do głowy nagłe olśnienie, zapisujemy je, by pozbawić się tych natrętnych i rozpraszających myśli z cyklu: „potem zapomnę”.
Przydatne narzędzia:
Ja preferuję zwykły notes lub kartkę papieru, która zawsze leży obok, ponieważ otwieranie aplikacji lub sięganie po telefon jest dla mnie kolejnym bodźcem rozpraszającym. Jeśli jednak wolisz notować elektronicznie, sprawdź poniższe narzędzia.
Telefon[separator type=”thin”]
Kiedyś praca z telefonem pod ręką wiązała się jedynie z ryzykiem, że ktoś do nas zadzwoni i kolejne pół godziny spędzimy na plotkowaniu. To samo w sobie było dość rozpraszające, ale umówmy się – o ile nie byliśmy menedżerami celebrytów, czy rozchwytywanymi dyrektorami korporacji, raczej nie groziła nam lawina połączeń.
Od tamtej pory wiele się jednak zmieniło. Dziś większość z nas jest podłączona do internetu w telefonie przez większość dnia, a to oznacza ciągłe powiadomienia. Mnóstwo powiadomień! Ktoś przesyła SMS-a, klient poczty co chwilę przypomina o nowych mailach, media społecznościowe informują o niezaakceptowanym zaproszeniu, Messenger ani na chwile nie przestaje wyświetlać chmurki informującej o nowej wiadomości, a potem dziwimy się, że nie potrafimy się skupić.
W swoim telefonie mam mocno ograniczone pozwolenia na wyświetlanie powiadomień. Na czas pracy staram się również wyłączyć internet, a czasem zdarza mi się włączać tryb samolotowy, by uniknąć odbierania wielu rozmów. Jeśli jednak nie macie takiej możliwości lub nie potraficie się oderwać od telefonu, wypróbujcie poniższe narzędzia.
Przydatne narzędzia:
- OffTime
Podrzucałam Wam ją już kilkukrotnie, między innymi we wpisie o sekretach efektywności i koncentracji. Dzięki niej możemy wyciszyć lub całkowicie wyłączyć powiadomienia, a także połączenia przychodzące i SMS-y. Możemy również stworzyć wyjątki, czyli osoby, od których chcemy otrzymywać połączenia oraz aplikacje, które nie mają zakazu wyświetlania powiadomień. Dobrym rozwiązaniem jest to, że kiedy w przypływie impulsu zechcemy te blokady wyłączyć, by czterdziesty drugi raz tego dnia sprawdzić maila, musimy najpierw odczekać 60 sekund. - Forest
Aplikacja na telefony oraz na niektóre rodzaje przeglądarek. Pomaga pozbyć się uzależnienia od telefonu. Kiedy chcemy się skupić, sadzimy drzewo w aplikacji. Drzewo rośnie przez 30 minut, w trakcie których powinniśmy się skupić na pracy. Jeśli jednak wyjdziemy z aplikacji, nie damy szansy mu wyrosnąć i tym samym je uśmiercimy. Każdego dnia możemy zbudować las w aplikacji – każde drzewo to nasze produktywnie spędzone 30 minut.
Zagracone miejsce pracy[separator type=”thin”]
Kubek po kawie, po herbacie, po wodzie z cytryną, talerz po drugim śniadaniu, stos dokumentów do wypełnienia (choć częściej pewnie do wyrzucenia), papierek po batonie, stos książek, notesów. Choć wszyscy doskonale wiemy, że to nie brzmi jak idealne tło do produktywnej pracy, raz na jakiś czas każdemu zdarza się stwierdzić: „Jak mogłem zrobić tu taki bałagan?”.
To niestety często sprawia, że zamiast pracować, kolejną godzinę poświęcamy na ogarnianie tego chaosu, dlatego warto ustalić sobie takie cotygodniowe, rutynowe sprzątanie w weekendy. Dzięki temu zawsze zaczniemy tydzień w ładnym, odkurzonym i przede wszystkim uporządkowanym otoczeniu, a to o wiele lepiej sprzyja efektywnej pracy, niż walające się przedmioty przypominające o kolejnych sprawach do ogarnięcia.
To tyle ode mnie. Mam nadzieję, że wskazówki i narzędzia, które zawarłam we wpisie przyczynią się choć trochę do poprawy jakości Waszej pracy lub nauki. Jeśli znacie inne narzędzia, które mogłyby się sprawdzić w walce z rozpraszaczami, koniecznie podzielcie się nimi w komentarzach.
Co to za laptop na zdjęciu? ;)
Złoty MacBook
Dokładnie tak, choć żeby nie było niedomówień – to nie zdjęcie :)
Ja dziś siadam do nauki: świat się zawali, jak nie zapiszę pomysłu na bajkę i całej bajki od razu. Skończyłam tu… tak, to takie produktywne.
Czyli możesz od razu wypróbować wszystkie opcje – sytuacja idealna! ;)
Bardzo przydatne :) Wtedy nauka na pewno jest bardziej owocna a nie ciągłe rozpraszanie się
Cenne wskazówki… Znam niestety te rozpraszacze z własnego doświadczenia…
Przeszłam przez to wszystko ucząc się do matury i dla mnie najbardziej skuteczne było zamknięcie laptopa i położenie się na łóżku z podręcznikiem. Jestem tak leniwa, że wolałam dalej się uczyć niż wstawać, otwierać laptopa i sprawdzać, co tam na fb. W zadaniach wymagających ekstremalnego skupienia pomaga mi budowanie sobie niejako bunkra z poduszek i odgradzanie się od świata zewnętrznego jakimiś fizycznymi barierami ;)
Coż, ja bym taką naukę przespała :D
Próbowałam, ale pijam kawę zwaną nie bez powodu „siekierą” :D
To znowu ja i po Twojej kawie i tak bym zasnęła :D
Bycie offline to zawsze najlepszy wybór jeśli chodzi o skupienie, ale niestety nie zawsze jest możliwość, by się odciąć :)
Drugi akapit jest tak bardzo o mnie. Jeśli musi się być online do pracy, to koszmarnie rozprasza, a jeszcze z tyłu głowy dźwięczy „dom na mojej głowie” i już pisanie artykułu idzie w krzaczki.
Wypróbuję wtyczkę do blokowania stron. Rescue Time zainstalowałam i… nie czytam raportów, bo mi wstyd, ale ten wstyd nie przekłada się niestety na większą produktywność ):
Blokowanie stron jest super! Trzeba mieć sporo silnej woli by to włączyć, ale kiedy już się przełamiesz, na pewno nie pożałujesz :)
Znam to doskonale…. Próbuję walczyć, ale idzie mi marnie :(
Oj skąd ja to znam… zwłaszcza te maile i nagłe olśnienia. Media społecznościowe jakoś mnie ominęły. Nie czuje potrzeby i cieszę się z tego. Ale za to mam inne… jakieś seriale i inne bzdety, które nie moga poczekać, bo przecież zasłużyłam na te 30 minut przerwy :)
Też miałam taki serialowy etap – doskonale znam to nagradzanie się :)
Podoba mi się aplikacja Forest. Już ściągnęłam i od jutra staram się zasadzić las. Dziękuję. :)
Koniecznie daj znać, czy się sprawdziła :)
Bardzo przydatne wskazówki. Media społecznościowe to największe zło tych czasów niestety. I uzależnienie.
Ostatnio uczestniczyłam w webinarze Pani Swojego Czasu i serdecznie polecam, tez mozna wyciągnąć wiele przydatnych wskazówek :-)
Znam, też lubię :)
Polecam aplikację Forest i chciałabym powiedzieć, że w niej da się zwiększać czas nawet do 120 min przesuwając guziczek po okręgu (przynajmniej na androidzie) :D
O widzisz, tego nie wiedziałam :)
„że w moim dniu jest więcej sprawiania wrażenia zajętości” trafia to zdanie w samo sedno mojego ostatniego sposobu życia… moim największym rozpraszaczem jest telewizor… wracam z pracy po 15:00 siadam do obiadu i włączam TV. Obiad zjadłabym góra w 20 minut ale z TV robi się z tego 1,5h. A lista zadań rośnie i rośnie i udaję, że jestem potem mega zajęta i z niczym się nie wyrabiam. To mój największy grzech, ale ostatnio jak tak siądę przy obiedzie to uchodzi ze mnie cały stres dnia itd. Z rozpraszającą komórką a raczej powiadomieniami to akurat nie mam problemu, ponieważ już… Czytaj więcej »
Może po prostu musisz sobie wymyślić jakąś aktywność zastępującą oglądanie telewizji i jednocześnie trwającą nieco krócej? Ja na przykład oglądam do obiadu jeden odcinek 30-40 minutowego serialu, może to jest dobry pomysł również dla Ciebie? :)
to prawda, czas szybko przy tym leci :)
Bardzo fajny i konkretny post. Kiedyś SelfControl niechący nastawiałam na 12 godzin, zamiast 2. I jakoś nie było mi z tym źle :) Da się? Da się.
Aaaa… odkąd zaczęłam używać tego programu, miałam katastroficzne wizje takiego właśnie ustawienia jakiejś szalonej ilości czasu, zamiast godziny, czy dwóch! Teraz, kiedy wiem, że to całkiem realna wizja, będę się stresować podwójnie :D
Chyba zacznę sadzić drzewa :)
Moim największym rozpraszaczem jest mój mąż, któremu nagle muszę coś opowiedzieć, przytulić się do niego, albo popatrzeć jak pracuje. No ale tak to jest jak się ma jedno duże biurko i siedzi tuż obok siebie :).
Z podobnych powodów jakiś czas temu uznaliśmy wybór dużego biurka za nasz nie najlepszy pomysł :D
Rescue Time po pierwszym tygodniu używania mnie znokautował ;_;
Znam to, niestety, aż za dobrze ;)
Muszę zapoznać się z tą aplikacją Forest, wydaje się być świetna :)
Sama mam wielki problem z rozpraszaczami, bo co chwila zaglądam na pocztę, facebooka, czy bloga
Forest brzmi cudnie! Ale SelfControl wydaje się być trochę hardkorowe, skoro działa nawet po usunięciu aplikacji. Nie sprawdzi się raczej w nagłych wypadkach. Wiem, że FB zwykle nie jest „nagłym wypadkiem” :D ale np. ja z wieloma moimi znajomymi komunikuję się głównie tam i mogłoby to być problematyczne. ;)
Zawsze można ustawić timer np. na pół godziny. W tym czasie żadna ważna sprawa na pewno nie ucieknie, a w nagłych wypadkach świetnie sprawdzi się stary, poczciwy telefon :)
Fakt, chociaż ja nie przepadam za aplikacjami mądrzejszymi ode mnie, które nie dają się dezaktywować. Trochę „Ja, Robot”. :D
Oj, takie często sprawdzanie mediów społecznościowych to moja zmora! Zwłaszcza przed sesją ;D
off-time natychmiast ląduje na moim telefonie. Drzewka kiedyś próbowałem ale niestety zbyt szybko powstawał martwy las…
Ależ się cieszę, że tu dotarłam! Na razie pobierze przejrzałam o czym piszesz, ale już wiem, że będę miała mnóstwo do po nadrabiania :))
Ściągnęłam już kilka aplikacji, które polecasz i mam nadzieję, że pomogą mi trochę w efektywniejszej pracy, szczególnie interesująca wydaje się ta z drzewem w roli głównej :)
Fajnie to czytać, dzięki! :)
to teraz już wiem, że to właśnie „nagłe olśnienia” skutecznie odrywają mnie od trudnych zadań i to moja własna podświadomość sabotuje ich realizację! dzięki za uświadomienie!
Ja niestety ani social mediów, ani telefonu ani maili się pozbyć nie mogę.. taka praca :D Nagłe olśnienia są najgorsze, o tak! A z narzędzi też używam Evernote – świetna sprawa. No i do monitowania czasu timeneye :D
Najlepiej, to wiedzieć, co się robi i dlaczego, bo jak się gada cały czas „żeby tylko zdać”, to później te rozpraszacze aż wołają, żeby wejść na fb czy wytrzeć kurze…
Dzięki za fajne apki, z chęcią je poznam. Z tymi rozpraszaczami jest trudno, zwłaszcza jak się realizuje zlecenia z domu;)
Gorzej, jak nasza praca jest ściśle związana z odbieraniem maili, udzielaniem się w Social Mediach czy odbieraniem telefonów.
Niemniej porady dobre i jeśli tylko mogę to je stosuję. Internet w telefonie już dawno wyłączyłem, niestety z resztą muszę być w miarę na bieżąco. A biurko zawsze mam puste – to faktycznie bardzo pomaga się skupić.
Niestety wiem jak takie rozpraszacze skutecznie rujnują nasze plany i dezorganizują… Ważne, aby szybko reagować i działać :) Zaciekawiłaś mnie tymi aplikacjami!
jak ja lubię cię czytać i oglądać twojego bloga mój rozpraszaczu :D
Bardzo przydatny wpis! U mnie sprawdził się też dodatek do przeglądarki – News Feed Eradicator, który blokuje fejsbukową ścianę. Dzieki temu nie tracę czasu na przeglądanie niusów na Facebooku (robię to tylko czasem na telefonie).
Ze swojej strony bardzo polecam wtyczkę do przeglądarki: Kill News Feed. Blokuje tablicę aktualności na Facebooku.