Zdarzają się w życiu takie sytuacje, kiedy człowiek ma wrażenie, że jedyne prawa, jakie rządzą światem to prawa Murphy’ego. Pół żartem, pół serio przypisujemy wówczas codziennym czynnościom wykraczające poza zdrowy rozsądek reguły i tkwimy w tym, choć dobrze zdajemy sobie sprawę z ich absurdu. Bo w końcu jak, jeśli nie z odrobiną komizmu, wytłumaczyć sobie przypadki nie ocierające się nawet o jakąkolwiek logikę?
Jakiś czas temu zaczęłam zapisywać w zeszycie smutne prawdy, z którymi najczęściej spotykam się w swoim życiu. Czym są smutne prawdy? To właśnie takie regularnie powtarzające się sytuacje, które sprawiają, że myślimy o sobie jak o największych pechowcach świata i które z czasem stają się regułą. Uznałam, że zilustrowanie ich może być fajnym sposobem na humorystyczną serię wpisów. Wczoraj na Facebooku pojawił się mały przedsmak „Smutnych prawd” i został odebrany tak dobrze, że uznałam to za dobry moment na pierwszą publikację. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu i nie ukrywam, że liczę również na Wasze inspiracje do kolejnych odsłon.
Czasem mam wrażenie, że całym moim życiem rządzą prawa Murphy’ego. I pewnie tak właśnie jest ;)
Skąd ja to znam… A pomysł na serię wpisów genialny :)
Ha ha. Genialne! Sama prawda.
Zastanawiam się co z Twoim drugim blogiem dotyczącym grafiki? Zrezygnowałaś zupełnie z niego?
Jestem na etapie zastanawiania się co z nim począć. Prawdopodobnie będą się tam pojawiać projekty pozablogowe :)
Z tymi spodniami to prawda. I z wszystkimi innymi ciuchami, które widzisz w sklepach przypadkiem, w ogóle nie planując zakupów ;)
Dorzucam: pogoda kiedy planuję wolny weekend i pogoda w środku pracowitego tygodnia :)
Super przykład, nie wiem jak mogłam go pominąć, dzięki!
Genialny pomysł!
Ja mam takie prawo Murphy’ego, ale raczej nie da się go zobrazować graficznie :D Na co dzień raczej nie gadam jakichś wielkich głupot itp., czuję się ze sobą swobodnie. A zawsze jak chcę powiedzieć coś fajnego w towarzystwie, na którym mi wyjątkowo zależy, jakąś anegdotkę, co tam u mnie itp. to ZAWSZE walę takie głupoty, że ludzie wokół mają miny „WTF?!”, a ja wstydzę się za dany tekst przez miesiąc albo i dłużej :x Niektórym ludziom to się już boję patrzeć w twarz :D A sam cykl oczywiście super, dużo prawd, choć w przypadku 1 to akurat włosy to najmniejszy… Czytaj więcej »
Mi też często zdarza się palnąć jakąś głupotę w sytuacji, kiedy chciałabym wypaść jak najlepiej. Ale pociesza mnie fakt, że sami rozpamiętujemy tego typu wpadki o wiele dłużej, niż inni :)
A myślałam, że tylko ja tak mam :P
Smutne, ale jakie prawdziwe :D
Hahah, sama prawda. Najbardziej trafne to ze spotkaniem kogoś znajomego – zawsze jak mam kogoś przypadkiem spotkać, to tylko wtedy, gdy wyglądam jak gówno :D
True story… Albo koczek – ZAWSZE najlepiej wychodzi kiedy związuje się go byle jak, na szybko kiedy np. wchodzi się pod prysznic albo związuje włosy podczas gotowania… A nigdy nie wyjdzie tak ładnie kiedy chcesz tak związać włosy na wyjście. W sumie sporo jest takich rzeczy, czekam na kolejne wpisy :)
hahaha dokładnie :)
Prawda!
Cała prawda o złośliwości życia. Ehh… :)
Fantastyczne te grafy! :D
Święta prawda!
prawdziwe;)
mogę tylko napisać – prawda :D
ja mam jeszcze tak: 1) oba oka pomalowane idealnie (jedno dopasowane do drugiego że wyglądają serio cacy, bo mam je trochę asymetryczne) to wtedy jedno mnie swędzi cały dzień! -> rozmazanie gwarantowane! i … spotykam nielubiana laskę ze szkoły, która zawsze dawała mi do zrozumienia że jestem od niej gorsza – hmmm, tym razem chyba nie pokazałam że jestem wielką dama z biura. 2) mam wredny dzień – wosy nie leżą tak jak powinny, gały swedzą wiec nie maluje ich wcale, najlepsze jeansy w pralce, wiec żeby wyjść z psem ubieram te schamrane, najwygodniejsze ale ściorane buty i modle się… Czytaj więcej »
1. Na pierwszej grafice – dodałabym jeszcze ciemne worki pod oczami i włosy w większym (o zgrozo!) nieładzie … ;-(
2. Dżinsy i nie tylko dżinsy niestety … Choć rysunek jak najbardziej aktualny bo wczoraj kupiłam parę na którą polowałam od dobrych kilkunastu tygodni (ZWYKŁE (bez przetarć, dziur i 'nie cieniowane’), czarne dżinsy a poszukiwania niczym poszukiwania Świętego Graala)
3. Piekłam ostatnio ciasto, żeby dobrze wypaść przed Przyszłą Teściową … Efekt wiadomy – tzn. nie był zły, ale jak piekę go 'ot tak’ to wychodzi o niebo lepiej!
Hahaha, made my day. :)
Duzo tu prawdy :) Zwlaszcza jak planuje jakies przyjecie w domu to wtedy jak zaklete ani ciasto nie chce wyjsc zawsze przysole za mocno a jak robie domowy obiad to zawsze idealnie bez problemu. Z zakupami jest tak samo :) jak potrzebuje czegos to nie znajduje a jak ide przypadkiem na zakupy to oczywiscie wracam z torba wypchana :) czasami lepiej niczego nie planowac i tak jest najlepiej :)
Tak. :D
Najgorsze jest to, że możesz przez 6 dni z rzędu wyglądać jak pani po lewej, a tego siódmego (fatalnego) nagle wydarzy się wszystko to, czego NIE było przez cały tydzień. Co zrobić ;)
świetny pomysł! wszystko się zgadza – najprawdziwsza prawda!
U mnie ostatnio to dominuje :/ Nic to pozostaje se pokląc :)
Oj tak, smutne prawdy, ale jakże prawdziwe
To ostatnie to u mnie norma niestety. A że piekę stosunkowo dużo, to ZAWSZE jak jest jakaś okazja (do pracy, na prezent, na imprezę) to opada/rozpada się/zwarzy się/rozwarstwi/wychodzi zakalec na palec itd., a jak robię ot tak, żeby w domu coś było albo chłopak sobie coś pochrupał to oczywiście wychodzi jak z obrazka. Takie życie…
Już uwielbiam tę serię :) Wszystko takie prawdziwe! Spodnie? Zawsze. Szanse na spotkanie kogoś znajomego? Jeszcze częściej.
Ojej, to takie prawdziwe! Każda z wyżej wymienionych sytuacji (niestety) mnie spotkała :) Szczególnie pierwsza – cały tydzień noszę żakiety, koszule… a kiedy w sobotę wyskoczę na spacer w legginsach, cóż… :)
hahaha super Paula! Jak najbardziej życiowe 'smutne prawdy’ :D
To takie zyciowe ;) Znam wszystkie przypadki hehe :D Najbardziej irytujace jest dla mnie gotowanie na specjalne okazje. Wtedy nic nie wychodzi jak powinno.
:D świetne i jakież prawdziwe;)
Świetne! Zgadzam się ze wszystkim, te spodenki czy bluzeczki, jak nie trzeba to prześladują z każdej strony, kiedy jest potrzebna to żadnej nie ma idealnej. A spotkanie znajomego w najmniej pożądanym momencie? Skąd ja to znam? :)
świetne! sama prawda :D
Świetne przykłady, a do tego Twój genialny talent :)
hahaha! poproszę o więcej!
dokładnie ;) a często też pośpiech i stres jest przyczyną naszych niepowodzeń.
O tak! Moim życiem zdecydowanie rządzą prawa Murphy’ego, od kiedy mam dwoje dzieci to mam wrażenie, że prawdopodobieństwo występowania zdarzeń trzeba podnieść do potęgi – najlepiej dwukrotnie większej od liczby dzieci :D Na szczęście proporcjonalnie przybywa też pozytywnych wydarzeń ;)
Cos czego doswiadczalam podczas pierwszych randek z chlopakiem:
– musze wyjsc na chwile na miasto, do sklepu i do urzedu, maluje sie i czesze jak zawsze, zakladam kiecke i pantofle: wlosy gladkie i na miejscu, makijaz perfekcyjny, ciuchy dopasowane, no po prostu lala jak talala.
– ide na randke, szykuje sie jak moge, ciuchy wyprasowane, staram sie wygladac jak lepsza wersja codziennej siebie: grzywka odstaje z boku, podklad sie zwazyl na nosie, jakies suche skorki na brodzie, lakier odpryskl chwile przed wyjsciem i wygladam jak tysiac nieszesc.
świetny temat na post, czekam na więcej ;)
Świetne :D
Genialny pomysł na post, jakże to wszystko prawdziwe!
Ja bym jeszcze dorzuciła jakiś ból, np. zęba… zawsze mija przed wizytą u specjalisty:)
Wspaniały pomysł z tą serią postów!
Jest właśnie tak jak pokazane na zdjęciach!
http://kingas1blog.blogspot.com/
O rety jskie to wszystko prawdziwe! Bardzo fajne przedstawienie prawd!
Zdecydowanie dodałabym tutaj wszelkiego radzaju sprzęt RTV i AGD, który dziwnym trafem zaczyna działać przy specjaliście i usterka nie zostaje stwierdzona…
Prawdziwe :D
1. jestem chora, cały czas źle się czuje, praktycznie zdycham. dobrze się czuje tylko w gabinecie u lekarza. zawsze!
2. kiedy chce z kimś popisać, nikogo nie ma. ale jeśli jestem zajęta to nagle każdy się odzywa XD
To z ciastem – u mnie sprawdza się zawsze :) Pozdrawiam, Agata.
hehe to ostatnie to u mnie już standard :P chyba muszę kiedyś odpuścić to może nie opadnie ;)
Ostatni obrazek – jakbym widziała niektóre swoje wypieki ;) to jest jakaś dziwna prawidłowość – aaa nie chce mi się, zrobię coś na odczepne i co? Wychodzi niebo w gębie!
hahahah genialne!! :D
Mam wrazenie, ze posluzylam Ci jako zwor :)