Im dłużej bloguję, tym częściej stwierdzam, że najlepiej przyjmują się, ale też najwięcej frajdy sprawiają publikacje stworzone pod wpływem impulsu. Pomysły na nie z reguły pojawiają się nagle, niespodziewanie, a myśl o ich realizacji jest tak ekscytująca, że zabieram się za tworzenie niemal od razu. Tak też było z serią Smutne Prawdy, która powstała ponad rok temu i rozgościła się tutaj tak bardzo, że dziś przybywam z jej trzecią odsłoną, a w międzyczasie pojawiła się również czwarta, świąteczna edycja.
Smutne prawdy to taki mój zbiór humorystycznych obserwacji na temat złośliwości rzeczy martwych i innych frustrujących sytuacji, które z pewnej perspektywy wydają się całkiem zabawne. Bo w końcu jak, jeśli nie z odrobiną komizmu, wytłumaczyć sobie zdarzenia, które często nie ocierają się nawet o jakąkolwiek logikę? Mam nadzieję, że przyjmiecie kolejną odsłonę równie pozytywnie, jak wszystkie poprzednie. Tradycyjnie też przypomnę, że bardzo chętnie przeczytam i skrzętnie zanotuję Wasze pomysły na smutne prawdy.
Jak zwykle świetne :) smoky eyes moje ulubione! Z tego co mi przychodzi do głowy: szafa pełna ubrań, gdy nigdzie się nie wybieram, ewentualnie do najbliższego sklepu. A gdy zależy mi na tym, żeby ładnie się ubrać, to akurat najlepsze bluzki są w praniu… a i jeszcze to: dużo wolnego czasu = zero ciekawych książek, pustki w bibliotece. Zero wolnego czasu = całe stosy książek krzyczące „przeczytaj mnie!” :)
Prawda! Z tymi książkami to już niemal tradycja. Zawsze w przypływie wolnego czasu okazuje się, że tak właściwie, to nie ma nic sensownego na celowniku ;)
Haha z drukarką najlepsze :D
Jak się człowiek spieszy to szybko klika, a jak szybko klika to elektronika się buntuje. Korzystam z programu z pakietem serwisowym, był moment kiedy ciągle mi się zawieszał, na każdym projekcie. W końcu w desperacji zadzwoniłam na infolinię, mówię miłej pani, że progam mi się wiesza, cokolwiek bym nie robiła, na każdym projekcie. Pani cośtam posprawdzała przez teamviewer i stwierdziła ŻE ZA SZYBKO KLIKAM :)
A wracając do drukarki – ja bym jeszcze dodała, że drukarka płata figle zwykle przy klientach, no ale to zależy od specyfiki pracy, mnie czasem odwiedzają :)
Nie będę dublować, bo zgadzam się z powyższym. Drukarka ZAWSZE zacina się wtedy, gdy jest potrzebna na już :D Podobnie jest z komputerem, siecią WiFi (która obsługuje również drukarkę) oraz internetem….
Mówią, że technologia napędza do coraz szybszego życia, a tu proszę – drukarki wymagają od nas większej uważności :D
Smoky eyes – historia mojego życia [*]
Fryzura tak!!! Zawsze i Wszędzie! Włosy doskonale wyczuwają, kiedy nam Zależy a kiedy nie, złośliwce…
Może trzeba zacząć udawać, że wcale nigdzie nie wychodzimy, tylko idziemy się myć? ;)
Jakie to prawdziwe. :D Pozostaje się tylko z tego śmiać, bo złośliwość rzeczy martwych ciężko obejść. Drukarki w swojej złośliwości zajmują u mnie najwyższy stopień podium.
Ten podpis innych ludzi wygląda zupełnie ja mój :D
True story :D
W punkt! Panda mnie rozbroiła ;)
Jakby to ująć…. sad but true :D Uwielbiam serię Smutnych Prawd, jest to taki plaster na te małe, ale gryzące sprawy nie idące po naszej myśli i…. okazuje się, że przecież nie jesteśmy z nimi sami! Solidaryzujmy się my, którzy nie mamy ciekawych, nonszalanckich podpisów! ;D
Okazuje się, że jest nas więcej, niż ktokolwiek przypuszczał! :)
ehhh… życie :D
Jeszcze taksówki! Jak nie jest potrzebna, to stoją na postojach całe rzędy taksówek… A jak akurat się pali i na gwałt jest potrzebna, to ani jednej nie ma i oczywiście żaden taksówkarz nie odbiera :P
U mnie smokey eyes wychodzi pięknie, ale tylko wtedy kiedy robię je w ramach zabawy, siedząc sama w domu w piątek , najlepiej w piżamie.
O tak, typowe! ;)
takie to prawdziwe, że aż się od samego oglądania poirytowałam hahaha :P
Niestety ciężko się nie zgodzić :D Mi drukarka zawsze robi na złość w takich chwilach :P
Hahaha uśmiałam się z tej kawy freelancerskiej :D Dokładnie jak u mnie, do smoky eyes nawet się nie zabieram, żeby nie dodać sobie piętnastu lat :D
podpis, fryzura, drukarka! :D Jeszcze na złość mi się system aktualizuje gdy muszę coś pilnie zrobić :D
Fryzura – najsmutniejsza i zarazem najprawdziwsza prawda :D
Widziałam tyle podpisów potwierdzając swoją obecność na maturze, że zgadzam się jak nigdy. Jak z natury piszę nieczytelnie, tak podpisuję się jak pięciolatka. Powiedz mi tylko jakim cudem i dlaczego.
Uwielbiam! :)
Haha, „podomowy” koczek, żeby włosy nie przeszkadzały zawsze wychodzi ładniejszy od tego „wyjściowego” ;) A smoky eyes nawet się nie podejmuję, bo doskonale wiem, że skończę jak panda ;)
Panda i podpis wygrywają! Od lat narzekam, że piszę jak dzieciak z podstawówki, a inni mają takie piękne charaktery pisma…
No coś w tym jest. Ja np mam tak, że ja się śpieszę gdzieś to zawsze ale to zawsze, pod drodze, wszędzie jest czerwone światło. :)
Hahaha podpis… to jest tak bardzo prawdziwe. Umowa, z jednej strony super wywijasowy podpis i z drugiej mój…jakby dwunastolatki -_- I smutna prawda z fryzurą, jak to się dzieje, że niedbale związane włosy w drodze do łazienki wyglądają świetnie, ale jak chcesz to powtórzyć jak wychodzisz do ludzi….nope nie ma szans :P
Bo drukarki wyczuwają strach! :D Trzeba kliknąć „drukuj” i uciec z pokoju ;)
No dobra, przyznaję, na to bym nie wpadła :D
Drukarka to chyba najbardziej złośliwe i buntownicze urządzenie. Ma w sobie coś z kota – kiedy Ty chcesz, nigdy nie da się pogłaskać. Drukarki to koty elektroniki.
Piękne podsumowanie! :D
Jak dla mnie podpis wygrywa. Podziwiam ludzi, którzy mają pomysł na ładny podpis i który im zawsze wychodzi :)
od dziecka marzę o podpisie lekarskim, a tu zawsze równiutkie idealne, szkolne literki :(
Mam świetne rozwiązanie z randkową fryzurą, wcześniej wskocz pod natrysk :)
Z tym podpisem… tak bardzo true story :)
Podpis przy odbieraniu np. paczki – lekarski, jak chcę tak zrobić ot, tak…
Dokładnie mój podpis! ;D Już nie mówiąc o tych okropnych urządzeniach, co to niktórzy kurierzy teraz mają.. kto to wymyślił?!
dokładnie! te urządzenia to zło. Jak już uda się coś napisać to pojawia się tylko co druga litera eh :)
Za każdym razem, gdy muszę na tym złożyć podpis, robię to jak najszybciej, by zabrać co moje i błyskawicznie zamknąć za sobą drzwi w poczuciu wstydu. Hieroglify wymiękają przy tym, co mi tam z reguły wychodzi ;)
Haha, wszystko się zgadza – tak jakbyś pisała o mnie :).
Hahaha świetne! Praktycznie wszystkie do mnie pasują!
Czemu drukarki nas nienawidzą?
Jakie to prawdziwe! :D
Smutne prawdy:), ale jakie prawdziwe.
To jest tak bardzo prawdziwe, że aż momentami smutne! ;)
Z podpisywaniem się nie jak dziecko 5-letnie walczyłam kilka lat – gdy udało mi się wypracować jakiś normalnie wyglądający podpis to zmieniłam nazwisko :D
Teraz mam fazę, gdy mój podpis staje się coraz większym bohomazem przy szybkim parafowaniu czegokolwiek ;) Z jednej skrajności w drugą!
PODPIS, FRYZURA, SMOKY EYE – 1000% prawdy! 1000! :D
Uwielbiam u Ciebie tę serię :)
Ta fryzura i drukarka… Jakie to prawdziwe :D.
Ta drukarka to coś mojego. Zawsze się skubana popsuje jak muszę coś mieć na już, na teraz, na wczoraj. Zaaawsze. Albo popsuje się w trakcie drukowania. Kocham to… jeszcze większym hitem jest rozpadające się ksero :D Nauczyciel ma ciężko :P
Z tą drukarką – zawsze! One na bank wyczuwają, że właściciel ma już ubrane buty i szykuje się do wyjścia :D
Hahahaha! Po raz pierwszy czytam smutne prawdy i naprawde mnie rozbawilas :D
Genialne:) To z fryzurą mega prawdziwe, nigdy nie wyjdzie tak super jak masz ważne spotkanie czy randkę, a w domu do sprzątania-super ślicznie;p
Podoba mi się Twój styl pisania, że nawet teraz, gdy zrobiłam sobie przerwę w nauce i stwierziłam, że chcę poczytać coś, co mnie w jakiś sposób inspiruje, postanowiłam zajrzeć do Ciebie :D
Ale miło! Dzięki :)
Moja drukarka dokładnie tak się zachowuje. Zresztą jak większość sprzętu elektronicznego, kiedy naprawdę potrzebuję coś na już.
Super cykl wpisów o życiu, lecę nadrabiać zaległości wcześniejszych części :)
hahahaha, uwielbiam! :D
Ja się pytam: skąd te poufne informacje o mojej drukarce? Będę musiała z nią poważnie porozmawiać!