Przychodzi taki moment, kiedy przestajesz przewracać oczami, słysząc początek zdania: „Za moich czasów…” i ze zgrozą odkrywasz, że sam zaczynasz myśleć w podobny sposób. Kiedy ktoś wspomina o 2000 roku, myślisz: „Przecież to całkiem niedawno”, a zaraz potem uderza Cię myśl, że od tamtego momentu minęło już piętnaście lat. Wtedy też z reguły uświadamiasz sobie, że czynności, które jeszcze niedawno były czymś zupełnie normalnym, a nawet całkiem nowoczesnym, dziś u młodszego pokolenia wywołują niemałe zdziwienie.
Wiele z tych zwyczajów do dziś darzę ogromnym sentymentem, do niektórych chętnie bym nawet wróciła. I choć czuję się przez to jak typowy przykład „yoldie” (osoba, która zachowuje się jak staruszek, choć nie skończyła nawet trzydziestki), lubię je czasem powspominać. Ostatnio stworzyłam listę wszystkich tych zapomnianych czynności, które jeszcze niedawno wydawały się nieśmiertelne, a dziś określane są jedynie niezbyt przyjemną etykietką: „Gimby nie znajo”. Ciekawa jestem, czy macie podobne wspomnienia.
1. Nagrywanie ulubionych piosenek na kasety magnetofonowe
Słuchanie radia z palcem czuwającym nad czerwonym przyciskiem, próby włączania i wyłączania nagrywania w idealnym momencie, decydowanie, które z piosenek można poświęcić, by nagrać kolejne, podpisywanie pudełek koślawym pismem. Wspominam to z ogromnym sentymentem. Czułam się jak DJ i producent muzyczny w jednym. Satysfakcja z takiej własnej składanki była czymś nie do opisania – tym większa, im dłużej trzeba było czekać na pojawianie się ulubionych utworów na liście radiowych przebojów.
2. Zabijanie nudy Saperem
W czasach bez internetu był to najlepszy sposób na spędzanie wolnego czasu, zaraz obok Pasjansa i Pinballa. To nic, że niemal zawsze rozgrywka kończyła się klęską, to nic, że po kilkunastu rundach człowiek przypominał sobie wszystkie przekleństwa poznane w swym nastoletnim życiu. To zadziwiające, że tak prosta gra dostarczała takiej rozrywki i takich emocji.
3. Kolekcjonowanie gazet w segregatorach
Czy jest na sali ktoś, kto nie kupował regularnie „Wally zwiedza świat” lub wszystkich tych gazet, mających nas nauczyć angielskiego? Kiedy dziś przypominam sobie ten pierwszy tytuł, pamiętam jedynie stronę, na której było pełno rysunkowych postaci, wśród których należało odnaleźć Wally’ego. Właściwie to całkiem możliwe, że kupowałam tę gazetę wyłącznie dla tej strony. Dziś tego typu pozycje nie zdobyłyby pewnie nawet promila ówczesnej popularności.
4. Oglądanie listy przebojów „30 ton” w każdą sobotę
Potraficie sobie wyobrazić, że dziś ktoś odrywa się od weekendowych zajęć, tylko po to, by pooglądać kilkunastosekundowe urywki trzydziestu najpopularniejszych piosenek? To był mój stały punkt każdej soboty, nie mogłam sobie wybaczyć opuszczenia choć jednego odcinka. Poniekąd była to też moja ściągawka związana z punktem pierwszym. Dzięki liście przebojów, wiedziałam na co polować w radiu, tak by moje kasetowe składanki były zawsze na czasie.
5. Chwalenie się, jak wiele płyt na raz mieści Twoja wieża stereo
Pojawienie się wież stereo ze zmieniarkami CD i ich ogromna popularność w roli prezentów komunijnych, wywoływała na podwórku rozmowy z cyklu: „A na ile płyt jest twoja?”. Moja była na trzy. Trochę słabo, nie? Byli tacy, co mieli nawet na osiem. Do tej samej kategorii można by zaliczyć przechwałki dotyczące ilości przerzutek w rowerze. W tym przypadku również daleko mi było do szacunku na dzielni.
6. Używanie nakładek na monitory
Pamiętacie je jeszcze? Wyglądały paskudnie, ale przez jakiś czas można było je spotkać niemal wszędzie, gdzie były komputery. Miały chronić wzrok osoby siedzącej przed monitorem. Zniknęły szybciej, niż się pojawiły, ale do dziś pamiętam obawę, że zostanę zmuszona do ich używania.
7. Korzystanie z telegazety
Telegazeta to taki trochę internet lat 90. Potrafiłam spędzać na jej przeglądaniu długie godziny – cały czas pamiętam, że program telewizyjny można było znaleźć na stronie numer 300. Były też strony dla dzieci, gdzie można było nawet… (uwaga!)… wypełnić krzyżówkę! Nawet nie potrafię opisać pod jak wielkim wrażeniem byłam, gdy to odkryłam.
8. Komunikowanie się przez GG
Czy ktoś jeszcze używa GG? To jedna z tych czynności, której powolne zanikanie najdosadniej pokazuje tempo, w jakim dziś żyjemy. Jeszcze kilka lat temu nie wyobrażaliśmy sobie życia bez GG, dziś osoba, która nadal go używa słyszy: „Aha, okej, pozdrów swoich znajomych na MySpace”. Pamiętacie jeszcze to ustawianie opisów albo wielokrotne zmienianie statusu, by wywołać reakcję obiektu westchnień?
9. Czekanie na przewinięcie kasety przed obejrzeniem filmu
„Fajnie się oglądało, ale przewinąć to już nie łaska?” – typowe zdanie padające z ust osoby, która właśnie chciała obejrzeć film, ale została skazana na kilkuminutowe przewijanie go do początku. To cudowne, że dziś możemy po prostu odpalić film, a nawet od razu wybrać konkretny moment, od którego chcemy zacząć jego oglądanie.
10. Rodzinne komentowanie „Randki w ciemno”
„Czemu wziął trójkę, przecież bez sensu odpowiadała”, „Jedynka ładniejsza”, „Co? Dwójka? Ja bym brał trójkę!” – opinie, które z powodzeniem można by przypasować do losowego odcinka „Randki w ciemno”, a wciąż byłyby aktualne. W czasach gwiazd skaczących do wody, trudno uwierzyć, że wybór osoby, z którą ktoś pojedzie na tygodniową wycieczkę, mógł wzbudzać takie emocje, a jednak większość z nas ciągle ma w pamięci ten odsuwający się parawan i towarzyszące mu komentarze.
11. Kolekcjonowanie kart telefonicznych
Swoją pierwszą własną kartę dostałam, gdy wyjeżdżałam na zieloną szkołę. Nominał 50 – nie byle co. Duma mnie rozpierała, czułam się taka dorosła. Wtedy postanowiłam kolekcjonować karty z ładnymi zdjęciami i grafikami, jak inni dorośli. Uzbierałam może z pięć, a gdy w końcu było mnie stać na kupowanie ich za własne pieniądze, przestały być dostępne.
12. Odrabianie zadań domowych z grubą encyklopedią
Czasem myślę sobie, że moje szkolne życie mogłoby być o wiele łatwiejsze, gdybym tylko urodziła się jakieś dziesięć lat później. Wikipedia, fora internetowe, nieograniczony dostęp do informacji. Potem jednak obserwuję moją dużo młodszą siostrę, jej znajomych i widzę, że to wszystko działa na ludzi trochę rozleniwiająco. Ich poszukiwania informacji często można sprowadzić do zdania: „Jeśli czegoś nie ma na pierwszych stronach wyników Google, to nie ma tego w ogóle”. Wtedy stwierdzam, że jednak warto było doświadczyć zdobywania wiedzy poza siecią.
Okej, teraz Wasza kolej! Jest coś, co dopisalibyście do swojej listy zapomnianych czynności?
Przejdź do drugiej części wpisu
Nigdy nie zapomnę tego przewijania kasety na sam początek… Zwłaszcza jak to była ta 360. A z GG nadal korzystam ;)
Kukuruku, gumy balonowe z naklejkami z pieskami, napoje w woreczkach, zbieranie wycinków z gazet z ulubionymi serialami (np. BH 90210), zbieranie kolorowych karteczek.
Nagrywanie piosenek z radio – to były czasy! Moja pierwsza wieża miała wyłącznie wejście na kasety, o CD mogłam sobie jedynie pomarzyć.
U mnie zaraz po karteczkach było tez zbieranie naklejek w specjalnych albumach, które pozwalały na przyklejanie i odklejanie, by umożliwić wymianę ;)
Jak miło cofnąć się w czasie i przypomnieć sobie te wszystkie rzeczy. Za moich czasów było jeszcze wymienianie się karteczkami! :)
Zawsze najlepszą karteczkową walutą były te z postaciami z bajek ;)
Dzięki Ci za ten wpis ♥
Własne składanki, przegrywanie piosenek od innych, robienie okładek do kasetowych pudełek. A kart telefonicznych miałam całe pudło, a jaka była radocha, jak się gdzieś wyrwało jakąś zagraniczną.
o rany! tak! wszystko kiedyś było hitem:) Uwielbiałam nagrywać piosenki :) Zbierałam również karty telefoniczne, no wiadomo:) podpisuję się pod WSZYSTKIM!:) niesamowite, że przypomniałaś mi o programie „30 ton”:) Ja byłam mega fanką „Twój problem nasza głowa”, pamiętam, że prowadziła to Agnieszka Wróblewska ze Sławkiem Sochackim, pamiętam nawet adres do studia :)
a kto zbierał plakaty z czasopism? I bravo?:)
A w czasach kiedy na MTV szła muzyka Karola prowadziła program w którym czytała listy od widzów, im większy list i bardziej obklejony tym lepszy. Oczywiście napisałam taki list, ale nigdy nie wysłałam :)
O mamo, mogłabym tak wspominać wieki:)
Kojarzę nazwę tego programu, ale nie pamietam już o czym był, przypomnisz? :)
Zupełnie zapomniałam o oglądaniu „30 ton”! :D Wszystkich 12 punktów przerobiłam i znowu muszę przyznać, że…miałam świetne dzieciństwo ;) Nie zamieniłabym tamtych czasów na żadne inne ;)
Twoje 12 zwyczajów jest idealnie trafione. :)
Dodam jeszcze od siebie prowadzenie zeszytów z tekstami piosenek. Najpierw skrzętne nagrywanie ich z radia a później przesłuchiwanie i pauzowanie, powiązane z zapisaniem zdanie po zdaniu. Do dziś chomikuję te zeszyty. :P
Ja teksty piosenek wycinałam z jakiejś gazety. Chyba z Bravo :)
Fajna lista, wszystko dobrze mi znane… Co to był za dramat, kiedy nie mogłam obejrzeć 30 ton! :) Do listy dodałabym prowadzenie zeszytów typu „Złote myśli”, gdzie znajomi odpowiadali na ten sam zestaw pytań i wpisywali swoje sentencje :D
I to prześcigiwanie się w ilości wymyślonych pytań ;)
Znam wszystko! :D:D fajna sprawa :) kurczę, 30 ton. Ahh mój ulubiony program! :)))
Świetny wpis, wszystko sie zgadza ;) Ja dodałabym jeszcze zbieranie wpisów w „Złotych Myślach” – nie wmówisz mi, że tego nie robiłaś ;p
Ba! Żałuje, że już ich nie mam. Czytanie tego wszystkiego po tylu latach to by dopiero było coś! :)
Wywołałaś u mnie uśmiech tym wpisem – nagle przypomniałam sobie te wszystkie fajne momenty :) Kiedyś życie miało jakby inny smak… Żeby obejrzeć film trzeba było iść do wypożyczalni, aby napisać referat szło się do biblioteki, a żeby 'poklikać na gg’ to czasami i do kafejki internetowej. Ach, czy to było złe? Może bardziej skomplikowane, ale było w tym coś pięknego.
Aż się łezka w oku zakręciła z sentymentu :) Świetny wpis, naprawdę :)
Ta strona z krzyżówką w telegazecie nazywała się chyba „Łączka Telezajączka” ;)
Ale jestem stara! :D
Tak! Usiłowałam sobie przypomnieć tę nazwę, ale wiedziałam tylko, że był tam jakiś zając. Dzięki za odświeżenie pamięci :D
Dokładnie! „Za moich czasów” byłam czynnym uczestnikiem praktycznie wszystkich powyższych punktów, wspominam to z uśmiechem na twarzy, chociaż, gdy kiedyś opowiem o tym moim dzieciom, to pomyślą, że matka żyła w mezozoiku…:D
Ja jeszcze wycinałam wszystkie ładne, znane panie i wklejałam je do specjalnego, grubego zeszytu ;) Pamiętam jeszcze Czar Par, jakie to były emocje! ;) I jeszcze faktycznie młody Krzysztof Ibisz :P
Ach, podróż sentymentalna <3 wszystko pamiętam! I odnośnie ostatniego punktu – zastanawiam się jakie teraz prace domowe zadają w szkołach… Czy jest coś, czego dzieci nie znajdą w internecie i będą zmuszone zrobić to samodzielnie, albo sięgnąć po papierową książkę? To jak wygląda teraz edukacja to dla mnie jakaś abstrakcja, to przecież zupełnie inne czasy niż nasze.
zbieranie karteczek z idolami :)
Zapisywanie plików na dyskietkach! i ten brak miejsca na komputerze. I komórki, w których mieściło się tylko 30 smsów :) I przewijanie kaset ołówkiem :D
Totalnie zapomniałam o tym limicie skrzynki odbiorczej! Nic nie denerwowało tak bardzo jak informacja o jego wyczerpaniu ;)
O jejku, rewelacyjny wpis i grafiki ^^ Nawet zapomniałam, że było coś takiego jak „30 TON, lista lista” :D :D a tyle się tego człowiek naoglądał ;) Cudownie było powspominać czasy dzieciństwa, dziękuję :)
Cudowny wpis! Wszystko takie prawdziwe! Ale się uśmiałam… najbardziej chyba przy wieży stereo i randce w ciemno :D
Chyba jestem stara, bo pamiętam wszystko to, co wymieniłaś. O ja Cię! Dodam jeszcze kolorowe karteczki do segregatora i ich wymienianie z koleżankami;)
Na szczęście większość z tych punktów jeszcze mnie dotyczyło. Nawet całkiem niedawno robiąc spore porządki znalazłam jeszcze wycinki z gazet z ulubionymi zespołami.;D
Mam jeszcze całą wielką szufladę nagrywanych kaset. Czasem ich nawet słucham, ale muszę przeczyścić magnetofon bo strasznie ostatnio przeciąga xD
Ja teraz nawet nie miałabym gdzie ich posłuchać :(
Ja byłam wielką fanką gazety do nauki języka angielskiego O.K :) W jednym numerze udostępniono nawet moje zdjęcie! W tamtym roku sporo mi zajęło odnalezienie tego numeru, na szczęście znalazła go moja przyjaciółka. Czasem myślę, że to właśnie słuchanie kaset z tego magazynu było moim pierwszym krokiem ku filologii, a dziś jestem już pełnoprawną filolożką :D
Sława od najmłodszych lat! ;)
Jeszcze do niedawna (zanim zmieniłam komputer i system) grałam w sapera :) teraz z nudów układam pasjanse na komórce ;D
Ja też pamiętam wszystkie. Do Gady Gadu wróciłam niedawno w nowej pracy. Czuję się jak smarkula klikając z kolegami z pracy:p
O rety…. ale poczułam się teraz staro :)
Dodałabym nagrywanie teledysków na kasety VHS, sobotnie Disco Relaks, program interaktywny Hugo, bawienie się w Czarodziejkę z Księżyca, chrupki Maczugi (wróciły!), gumy-papierosy i najważniejsze: granie na PEGAZUSIE!! :)
I to komentowanie umiejętności osób, które dodzwoniły się do Hugo – prawie nie było tam takich, którym wychodziło to dobrze :D Swoją drogą sama próbowałam się dodzwonić setki razy i nic!
saper i nakładki na monitory – zawsze na pracowni informatyczno-handlowej :)
Paula, dziękuję. Przywróciłaś wszystkie wspomnienia. Ja z sentymentem wracam do lat 90. Ba, z wyczekiwaniem zasiadam dziś przed TV by obejrzeć klasyki Disneya (obecnie co niedzielę o 12 na Disney Junior i codziennie o 18 na Disney Channel). Kasety magnetofonowe to jedno, ale zabawa w radio i nagrywanie wszystkiego :D no i właśnie przewijane Disneyówki.
Jeszcze raz dzięki za ten post :*
My z koleżanką i jej bratem nagrywaliśmy nawet… serial (choć dziś powiedziałabym raczej słuchowisko :D). Ustalaliśmy role i dialogi, a potem się nagrywaliśmy. Strasznie żałuję, że nie mam już tych kaset, to byłby niezawodny poprawiacz nastroju!
Niby mam dopiero 24 lata, a wszystko co odpisałaś jest takie bliskie. :) Najbardziej wspominam polowanie na kawałki w radio aby je nagrać. :D A później się zastanawiałam na której stronie jest mój ulubiony kawałek. ;)
Czuje jakby to wszystko wydarzyło się wczoraj ;)
A nie zbierałaś artykułów o swoim idolu/idolce? Ja zbierałam o Backstreet Boys <3 a po pierwszej części Władcy pierścieni o Orlando Bloomie :P
Ach, sentymenty :) A kart telefonicznych miałam całą masę. I pamiętam, że czasami wymieniałam albo sprzedawałam takiemu starszemu Panu, który naprawdę był zapalonym kolekcjonerem i raz w tygodniu siadał pod budkami telefonicznymi na naszym osiedlu żeby właśnie robić "interesy" :)
A pamiętam jeszcze szał z karteczkami do segregatora! Ten handel wymienny na przerwach w szkole i dumę z posiadania wyjątkowych egzemplarzy :D
Tak karteczki do segregatora i wymiana obrazkow z gum Turbo :)
Etap zbierania artykułów/wycinków chyba mnie ominął. Miałam jedynie trochę plakatów na ścianach i chyba do nich ograniczyłam swoje uwielbienie :D
Oj tak, te lata 90-te… Aż łezka się w oku zakręciła, jak to wszystko się przypomniało :)
Tej encyklopedii najbardziej brak :) A oprócz listy 30 Ton oglądałam jeszcze po powrocie ze szkoły Clipola na TVP2.
Tego akurat nie pamiętam, ale pewnie też oglądałam ;)
Oesu, miałam tę nakładkę na monitor ==” a na windowsie właśnie wyszukuję sapera – i nie ma :C
Na windows 8 jest w sklepie Windows Store.
Do dziś mam moją Natalię Oreiro na kasecie:)
Cambiooo doloooor :D!
Też miałam, a zaraz obok Britney i Enrique ;)
dodałabym jeszcze 'złote myśli’ – taki zeszyt z masą pytań, na które odpowiedzi wpisywali znajomi, rodzina etc. ;)
Ale to były emocje jak się podsuwało taki zeszyt sympatii!
Tak, mam takie 2 zeszyty po dzis schowane w czelusciach szafy :)
O tak. W pewnym momencie miało się już tego dość – co kilka dni nowy zeszyt i odpowiadanie na te same pytania ;)
30 ton, lista, lista, lista przebojów, uwielbiałam <3 :)
W samo sedno, pamiętam wszystko!!! :))
p.s. nadal używam Gadu-gadu ale wyłącznie w pracy :P
Wszystko pamiętam! o dziwo tylko nakładki na monitor jakoś mi umknęły. Pamiętam tę dumę, gdy zrozumiałam zasady i wygrałam kiedyś w sapera:)
Do listy na pewno dodałabym zbieranie karteczek w segregatorach. Czasami aż dziw mnie bierze, że wystarczyło zadrukować kartkę, a stawała się ona tak chodliwym towarem :)
Ooo tak, bedac w gimbazie dobrze to znam, bo by dojsc do swojego budynku, musze przeciskac sie przez labirynt z gum na korytarzu i hordę rozkrzyczanych maluchów. Tak wiec guma jest jak najbardziej na czasie.
Pamiętam, że na Telegazecie była część dla dzieci, czyli Łączka Telezajączka i tam był kącik, gdzie można było zamieścić ogłoszenie, że szuka się osoby do korespondowania. No to zamieściłam, ale nie przypuszczałam, że dostanę chyba z 60 listów z całej Polski! I z dwoma osobami przez dłuższy czas pisałam długie, wielostronicowe listy ozdobione rysunkami itd. Ale mi brakuje takiego kaligrafowania.
Świetny post i ilustracje!
Kilka razy przymierzałam się do odpisywania na te korespondencyjne ogłoszenia, ale lenistwo zawsze brało górę. Swoją drogą nie sądziłam, że odzew był aż tak duży!
A mi sie przypomniało czasopismo ,,DD reporter”, tam też byli korespondencyjni przyjaciele :)
Poza tym namiętnie grałam w Snejka na mojej mamy ,,cegle”.
A pamietacie przewijanie kasety magnotofonowej na olowku zeby bylo szybciej? Granie w gume na podworku. I picie napojow z woreczkow foliowych, ktore sie przebijalo slomka.
Ooi tak guma i napoje. Pamietam :)
Donald i Turbo najpyszniejsze ;)
Piekne wspomnienia. Nie mialam tylko do czynienia z nakladką na monitor i nigdy nie lubiłam przeglądać telegazety.
Pamietam jeszcze pisanie listów koniecznie na kolorowej papeterii i wymiana wlasnie papeterią :)
Nie tylko oglądałam listę przebojów, ale też pilnie słuchałam w radio listy Hop Bęc i zapisywałam każde notowanie :)
Ach uwielbiałam tę listę. Szkoda, że już jej nie ma na RMF FM :(
Hehehe tak, no cóż wszystko się zgadza :) jak to mawiają przeszło do lamusa. :)
A i jestem jedną z niewielu ludzików którzy używają gadu gadu :) wygodniej mi niż np. przez facebooka rozmawiać z własnym mężem, gdy jestem na nocy w pracy. :)
A i hitem u mnie było w dzieciństwie wymienianie się karteczkami! (te takie z obrazkami i pytanie „wymienisz się?”
Co ja bym dopisała, to wspólne wyjazdy z koleżanka do solarium i porównywanie opalenizny. To dopiero była głupota.
Nie wiem czy to już tutaj padło, ale zbieranie karteczek! Do tej pory pamiętam jak sąsiad zakosił mi mały segregator z karteczkami :P.
o ja, pamiętam te wędrówki z segregatorami na sąsiednie osiedla, do koleżanek, które może mają coś innego, lepszego :D
Doskonale pamiętam te rzeczy i czynności.. czasami tęskno mi nawet do tych czasów ;) Z uśmiechem wspominam jak mi mój obecny mąż jakieś 10 czy 12 lat temu nawet jeszcze nagrywał na kasety miłosne piosenki :D
Romantyk!