Zanim zacznę, odeślę do pierwszych dwóch wpisów na temat ciekawych aplikacji. Jeśli je przegapiliście, koniecznie nadróbcie – tam znajdziecie moje absolutne telefoniczno-tabletowe „mast hewy”.
1) Qpony
Gdybym mieszkała w Stanach Zjednoczonych, byłabym pewnie jedną z tych kobiet, które pokazują w programach o łowcach promocji na TLC. Dość regularnie śledzę informacje o zniżkach (co pewnie już zauważyliście, czytając wpisy na ich temat) i kiedy odkryłam tę aplikację, miałam wrażenie, że ktoś stworzył ją z myślą o mnie. Źródło mojej wiedzy o zniżkach, promocjach, wyprzedażach wszelakich i jednocześnie główna przyczyna opróżniania portfela. Zrezygnowałam z połowy sklepowych newsletterów odkąd poznałam tę aplikację. Cieszy mnie, że nie ma w niej ofert typu „Wyprzedaż do -30%” czy „Raty 0% na zraszacz sztucznej trawy”. Nic z tych rzeczy – sam konkret. Podoba mi się również opcja wyszukiwania według lokalizacji umożliwiająca szukanie rabatów już podczas zakupów. Łapię się na tym, że teraz każdy zakup poprzedzam szukaniem zniżek.
2) Offtime
Doceniam czasy, w których przyszło mi żyć, cieszy mnie łatwość dostępu do informacji, ale czasem jest ich zwyczajnie zbyt wiele. Ktoś dzwoni, ktoś przesyła smsa, klient poczty co chwilę wyświetla powiadomienia o nowych mailach, media społecznościowe przypominają o niezaakceptowanym zaproszeniu, messenger ani na chwile nie przestaje wyświetlać chmurki informującej o nowej wiadomości, a potem dziwię się, że nie potrafię się na niczym skupić. Nawet czytanie książki potrafiłam przerywać po kilkanaście razy, za każdym razem gubiąc wątek. W końcu dałam się przekonać do Offtime. Za pośrednictwem tej aplikacji możemy wyciszyć lub całkowicie wyłączyć powiadomienia, a także połączenia przychodzące i smsy. Co więcej, możemy stworzyć wyjątki, czyli osoby, od których chcemy otrzymywać połączenia oraz aplikacje, które nie mają zakazu wyświetlania powiadomień. Dobrą opcją jest również fakt, że kiedy w przypływie impulsu zechcemy te blokady wyłączyć, by czterdziesty drugi raz tego dnia sprawdzić maila, musimy najpierw odczekać 60 sekund. To często skutecznie otrzeźwia i przypomina jaki jest cel tego wyciszenia.
Kiedyś używałam wszystkich swoich sprzętów na maksymalnym poziomie podświetlenia ekranu, niezależnie od tego czy byłam w pomieszczeniu, czy na zewnątrz, ani od tego, czy był to dzień, czy noc. Ilekroć ktoś bardziej wtajemniczony spoglądał na mój telefon, padało zdanie „Nie bolą Cię oczy?”. Wtedy wrzucałam ich do jednego wora razem ze wszystkimi malkontentami świata, dziś sama często wypowiadam to pytanie. Cała sprawa rozbija się o to, że tylko wydaje nam się, że przy mniej podświetlonym ekranie będziemy gorzej widzieć. Tak naprawdę wszystko to jest kwestią przyzwyczajenia. Wystarczy spędzić choć jeden dzień z przyciemnionym ekranem, by stwierdzić, że wcześniejsza opcja była wręcz oślepiająca. Ja w zaledwie parę dni z maksymalnego poziomu przeszłam do tego minimalnego, ale okazało się, że to mi nie wystarcza. Kiedy korzystałam z telefonu lub tabletu zaraz po przebudzeniu, czy w nocy, gdy było już zupełnie ciemno, nawet ten najmniejszy stopień podświetlenia wydawał się trochę rażący. Wtedy poznałam Bluelight Filter, który redukuje poziom niebieskiego światła na ekranie. Poziom natężenie filtru można ustawić według własnych upodobań, a włączenie go sprowadza się do jednego kliknięcia. To mój podstawowy towarzysz bezsennych nocy.
Naczelny zabijacz czasu ostatnich miesięcy. Posta gra, w której rozciągamy drążek na odpowiednią wysokość, tak by po jego przewróceniu umożliwić postaci przejście przez platformy (Sorry, starałam się bardziej zrozumiale, ale nie da się, naprawdę!). Teoretycznie ściągnęłam ją na wypadek jakiejś wizyty w poczekalni, ale pierwszy wieczór po jej pobraniu zmarnowałam na rozciąganie patyków. Wciąga niemożliwie! Po krótkim czasie zaczęłam łapać się na tym, że już jakiś osiemnasty raz powtarzam sobie myśl: „No dobra, ostatnia próba”.
A skoro już wspominam o telefonach i tabletach, polecam zajrzeć do wpisów z tapetami:
Ha, właśnie instaluję qpony. Także jestem zniżkowym maniakiem, dla przykładu dziś z rana korzystałam już z „modnych śniadań” w h&m ;)
Też już mam. Subway zaliczony :)
Fajne w offtime jest to 60 sekundowe oczekiwanie :) Przydałaby mi się podobna aplikacja, bo na Windowsa tej oczywiście nie ma. Podobnie jak bluelight filter. Uwielbiam system Windows za stylistykę, ale kurcze nie ma na nim większości fajnych aplikacji. Teraz także Snapchata. :(
Dokładnie, ja dzięki temu uświadomiłam sobie, że często sprawdzam maila zupełnie bezwiednie i trochę mnie to przeraziło.
O, Bluelight Filter na pewno zainstaluję. Od dawna korzystam z minimalnego poziomu, ale tak jak sama wspomniałaś, w nocy to i tak jest za jasny. :)
Dobra Paula, wpis jak zwykle klasa, ale teraz przyznaj się jaki masz rekord w Stick Hero! :D
Nie bardzo jest się czym chwalić. O ile dobrze pamiętam dobiłam do 24 czy 26. W każdym razie mniej niż 30 ;)
Kochana, powiedz proszę czy zadowolona jesteś z tego tabletu? Jaki to model? Planuję kupić jakiegos Samsunga tylko mam wątpliwości czy lepszy będzie 7 czy 10 calowy.
To Note 8. Nie miałam jeszcze powodów do narzekań w związku z nim :)
Filtr jest świetny, zwłaszcza jak telefon nie ma za dużej różnicy w jasności. Muszę na tablet w końcu zainstalować, na nim najczęściej wieczorami pracuje. :)
Ale podoba mi się wygląd tego postu. Jakoś tak ładnie, ale i… wygodnie. Od niedawna mam smartfona (choć myślałam, że nie będzie mi potrzebny i tylko utrudnię sobie życie) i już nie potrafię się bez niego obejść. Czuję, że OFFTIME mi się przyda ;-)
Dzięki, cieszę się, że starania nie idą na marne :)
Offtime – nie wiedziałam że jest coś takiego. Koniecznie muszę zainstalować, dzięki
Stick hero jest tak na pozór banalną grą, ale wciąga. Jaki masz rekord :P
Jak już pisałam niżej, niezbyt wysoki – poniżej 30 :)
Przeczytałam o tym stick hero i pomyślałam o grze, którą ja co rusz usuwam i instaluję – Bubble breaker.
Ta gra serio wciąga d;
mnie wciagnela gra 2048. Chyba kiedys o niej pisalas. Lecialam samolotem i sciagnelam pierwsza popularna offline gre i przepadlam. Kupony kusza i aplikacja, ale boje sie, ze przepadlabym do reszty. Teraz, kiedy nie mam pracy lepiej unikac takich kusicieli.
Mam za to mnostwo aplikacji do edycji zdjec i cos nowego, co powinnam miec juz dawno temu- DailyQuote. przyslowia i powiedzenia na kazdy dzien. Cos, co inspiruje i podnosi na duchu. Bardzo polecam tego typu aplikacje.
Ja zaczęłam ostatnio stopniowo pozbywać się aplikacji do edycji zdjęć – kiedyś pobrałam tego dziesiątki, wszystkie tak bardzo ważne i tak bardzo przydatne, a tak naprawdę korzystałam z dwóch ;)
offtime brzmi jak naprawdę fajna opcja, z chęcią wypróbuję.
Uwielbiam takie posty! Dobra robota, dziękuję ❤
Offtime – nie słyszałam o tym, ale genialny pomysł! :) Moją ulubioną aplikacją jest Icon Changer, gdzie można zmieniać ikonki (jak sama nazwa wskazuje) na pojedyncze lub wybierać gotowe zestawy. Są też całe kompletne zestawy ikonki+tapety. Można naprawdę zmienić telefon nie do poznania. Po drodze jednak zainstaluje nam się kilka innych aplikacji (np. pojedynczy zestaw to niestety osobna aplikacja), ale wszystko jest darmowe. :)
Offtime .. hmm powinnam wypróbować ;)!
Bluelight Filter mam i też bardzo polecam, moje biedne oczy mają teraz trochę luksusu. ;) A o Offtime słyszałam, ale jakoś mnie nie przekonało, może czas spróbować.
Właśnie ściągnęłam Offtime – przyda mi się przy usypianiu dziecka :)
Dzięki aplikacji Bluelight Filter teraz już będę mogła w nocy normalnie sprawdzić godzinę etc. :)
Kupony jak najbardziej kuszą, bo przecież która kobieta nie lubi wyprzedaży :D gry chyba poszukam, ostatnio szukałam jakiejs ciekawej gry bez internetu :>
zainteresowała mnie druga aplikacja :) a co do ostatniej, też mam takie myśli, już ostatni raz, no dobra.. jeszcze jeden i tak ciągle ;)
Polecam także zainstalować na komputerze darmowy program f.lux dział tak samo jak bluelight filter. Spróbuj korzystać z niego przez jakiś czas i późnym wieczorem go wyłączyć. Od razu będziesz chciała go z powrotem włączyć ;)
Dzięki, przyjrzę się!
Spróbuj Quizwanie :)
Znam, nawet się wkręciłam przez chwilę, ale dość szybko usunęłam :)
Ooo, już zabieram się za sprawdzanie Twoich aplikacji ;>
Muszę koniecznie wypróbować Offtime, może oduczę się ciągłego sprawdzania… :)
O nieeee, przez Twój wpis zrozumiałam że jestem totalnie zacofana :D Nie znam żadnej! :D Mam tylko te standardowe, które były w telefonie jak go kupiłam…… :( Chyba muszę się ogarnąć i podążać z duchem cywilizacji :D
Stick Hero pokazał nam ostatnio młodszy syn. Podczas dłużącego się lotu, cała rodzina wyrywała sobie telefon. ;)
Ja bym najchętniej przygarnęła Offtime ;)
Z kuponami mam tak samo jak ty. Bardzo żałuję, że u nas nie ma takich gazetek jak mają w Stanach. i trochę mi ulżyło, że nie tylko ja oglądam łowców promocji ;)
O proszę, Offtime jak znalazł dla mnie :) Czytanie książek faktycznie jest przerywane co najmniej raz na 10 minut patrzeniem w powiadomienia :) Pozdrawiam, Agata.
o Offtime nie slyszałam- bardzo ciekawa aplikacja, zwłaszcza po męczącym dniu gdy chcesz mieć chwilę spokoju i ciszy tylko dla siebie!
Pomimo, ze mam tak bardzo wazny egzamin w poniedzialek nie moglam sobie odmowic wejscia na bloga. Patrze oo nowy post – super :) potem ohoo o aplikacjach jeszcze lepiej, ale ale nie wchodz bo sie wkrecisz i nie bedziesz uczyla, e tam silna jestem, tylko poczytam :D yhy! Jest godzina 23:20 a ja dalej gram w STICK HERO – oczywiscie nie caly dzien, alee… Podsumowujac: nie, nie jestem silna i ulegam :D dzieki za fajna gierke, od poniedzialku znowu zaczynam grac :D
Trochę mnie dziwi ta aplikacja do „nieodbierania”, to jak rozwiązywanie problemu, który się samemu stwarza… Nie można po prostu odłożyć, wyłączyć czy wyciszyć telefonu?
U mnie prym wiedzie duolingo :) Ale zainteresowałaś mnie tą aplikacją offtime. Powiadomienia mnie doprowadzają czasem do szału, zwłaszcza te z fb. Dzięki :)
pobieram qpony
Zachęciłaś mnie do tego STICK HERO :D I ja też tak samo sobie powtarzam: Ale to już ostatni level / ostatni rozdział / ostatni odcinek serialu i idę spać XD