Czy zdarzyło Wam się kiedyś wejść do zakładek w swojej przeglądarce i odnaleźć tam po pół roku artykuł, który mieliście przeczytać w wolnym czasie? A może zorientowaliście się, że ominęliście kilka wpisów na ulubionym blogu, bo nie zobaczyliście powiadomień?
Obstawiam, że większości z Was mogło się to przytrafić. To dlatego, że dziś niemal każdy tworzy jakieś treści. Czasem są to artykuły na blogach, czasem wpisy na grupach, a czasem najzwyklejsze zdjęcia wrzucane na Facebooka. Wszystko to walczy o naszą uwagę i jeśli sami nie zdecydujemy, co chcemy konsumować, media społecznościowe zrobią to za nas, czy nam się to podoba czy nie.
Niezależnie od tego, czy tworzycie, czy głównie konsumujecie treści, pewnie i tak obiło Wam się ostatnio o uszy słowo „zasięgi”. To taka broń w rękach mediów społecznościowych, używana do walki z nadmiarem docierających do nas informacji. Walka sama w sobie jest słuszna, ale nie zawsze skuteczna. Pewnie sami zauważyliście, że nie zawsze dociera do nas to, co chcielibyśmy widzieć.
Jak zatem zadbać o to samodzielnie, być na bieżąco z treściami, które faktycznie chcemy śledzić i nie oszaleć? Przygotowałam listę przydatnych narzędzi. Jeśli jesteście gotowi na porządki online, koniecznie je poznajcie.
Śledzenie ulubionych stron
Narzędzia bazujące na kanałach RSS to mój ulubiony sposób na przeglądanie stron i blogów. Nie muszę się martwić, że przegapię powiadomienie o wpisie, bo mam gwarancję, że zobaczę tu wszystkie świeże treści w kolejności chronologicznej. Dodatkowo w odróżnieniu od np. Facebooka, widzimy tylko treści ze stron, które chcemy oglądać, a to zmniejsza poczucie rozproszenia. Poniżej moje ulubione narzędzie oraz kilka alternatyw.
Feedly to narzędzie w którym od lat gromadzę obserwowane strony. Mam je uporządkowane pod różnymi kategoriami jak np. „Blogi”, „Design”. W niedzielne popołudnia urządzam sobie prasówkę. Zaglądanie tam daje mi miłe poczucie, że mam obserwowane treści pod kontrolą. Wszystko jest przejrzyste i intuicyjne, tu nikt nie zdecyduje za nas, co zobaczymy. Darmowa wersja Feedly umożliwia śledzenie maksymalnie 100 różnych źródeł.
Jest tu też możliwość oznaczania artykułów, które chcielibyśmy przeczytać później oraz tworzenia z nich tablic tematycznych. W wersji darmowej możemy stworzyć maksymalnie 3 takie tablice.
-
Podobne narzędzia, którym warto się przyjrzeć:
Organizacja linków i zakładek
Nie ma nic złego w gromadzeniu linków w zakładkach, które oferuje każda przeglądarka, ale nie u wszystkich ten sposób się sprawdza. Ja na przykład często dodawałam tam linki z myślą „Przeczytam później”, lista była coraz dłuższa i coraz bardziej zaśmiecona, a potem trafiałam na nią po wielu miesiącach, nie pamiętając już nawet, czemu te linki był tak istotne. Na szczęście tu również jest kilka ciekawych rozwiązań.
Gdybym miała opisać Pocket jednym zdaniem, powiedziałabym że to takie narzędzie do zapisywania internetu na później. Zakładając tam konto, mamy możliwość dodania do paska adresu w przeglądarce ikony kieszonki, za pomocą której jednym kliknięciem dodajemy artykuły do naszej „kieszonki”. Możemy zapisywać nie tylko posty, ale także obrazy i filmy.
Co istotne i przydatne – do zapisanych linków możemy wrócić nawet gdy jesteśmy offline i możemy to zrobić również w wersji mobilnej narzędzia (dostępnej na iOS oraz Android). Jest tu też ciekawa zakładka „Rekomendowane”, w której aplikacja poleca nam popularne artykuły na podstawie zapisywanych i wyświetlanych w Pocket treści.
-
Narzędzia o podobnym działaniu, którym warto się przyjrzeć:
Mam nadzieję, że znajdziecie coś dla siebie wśród tych narzędzi. Dla mnie były wybawieniem od obserwowania ulubionych stron wyłącznie przez media społecznościowe. Przeglądając treści w Feedly do dziś dziwię się, że da się to robić tak prosto i w takim skupieniu, nie będąc bombardowaną dziesiątkami innych treści. Oby dla Was też były tak przyjemną odmianą!
Feedly uwielbiam i używam od lat, tak samo Instapaper – ale to narzędzia do przeglądania treści na bieżąco dla mnie. Natomiast jak chcę zapisać jakiś link, to robię to… na Pintereście :) Tam mam foldery do tego, no i dzięki obrazkom łatwo mi znaleźć szukaną treść.
Od jakiś 2 lat korzystam z Pinteresta. Trzymam tam wszystko: przepisy kulinarne, listę książek i filmów, inspiracje. A wszystko elegancko posegregowane ?
Super pomysł. Regularnie gromadzę na Pinterest inspiracje i listy prezentów, ale o dodawaniu tam linków nigdy nie pomyślałam :)
Już kiedyś używałam, ale po jednym z Twoich poprzednich wpisów postanowiłam dać drugą szanse Feedly. Muszę przyjrzeć się narzędziom do gromadzenia linków. Faktycznie, obecnie trzymam jako zakładki w przeglądarce. Ma to jeden plus, mam motywację do częstszego robienia porządku w zapisanych linkach.
Bez Feedly nie wyobrażam sobie już funkcjonowania. Jest bardzo przydatne, jeśli chce się wiedzieć na bieżąco o czym piszą nasi ulubieni autorzy i konkurencja :) Ostatnio jednak jedna z kategorii, która utworzyłam i zebrałam w niej ponad 600 blogów o tematyce podróżniczej po prostu zniknęła. Odtworzenie jej stało się karkołomnym zadaniem i do tej pory nie odzyskałam ok. 20% linków do autorów treści.
Niestety, Feedly ostatnio dość intensywnie próbuje przekonywać do korzystania z płatnej wersji Pro. Być może to właśnie efekt jakichś ich ograniczeń.
Czytam Cię właśnie na Bloglovin :)
Powróciłaś do świata żywych! A tak w sumie to Bloglovin jest świetnym narzędziem!
Feedly towarzyszy mi juz dobre… 5 lat, w komputerze i na telefonie, obserwuję tam głównie anglojęzyczne źródła i najczęściej zaglądam do niego, kiedy gdzieś dojeżdżam lub czekam w kolejce. Normalnie nie miałabym na to czasu, a tak, kiedy jest okazja, nawet nie zastanawiam się, co poczytać, bo wszystko jest pod ręką.
W taki sposób zauważalnie poprawiłam swój angielski :)
Ja długo miałam Pocket, ale kurde jakoś nigdy nie czytałam tych tekstów zostawionych na potem ;-) W autobusie czy tramwaju zawsze czytam aktualną gazetę na telefonie, więc nie było to dla mnie jakieś superpraktyczne. W końcu zaczełam tam odkładać tylko artykuły związane z pracą – i dopiero tedy to nabralo sensu :)
Ja korzystam z Bloglovin i uwielbiam :)
Mój faworyt to Feedly, co do zakładek… różnie to bywa, chyba muszę w końcu to ogarnąć, korzystając z podpowiedzi.
Super